niedziela, 24 maja 2020

Ju偶 si臋 zacz臋艂o poluzowanie.


Ostrym cieniem ogoli艂em si臋 mg艂y, 偶eby na zakupy wybra膰 si臋 by. Koronawirus nie ust臋puje, organizm paliwa do 偶ycia potrzebuje. Raz na dziesi臋膰 dni robi臋 zakupy, 偶eby za cz臋sto po sklepach si臋 nie kr臋ci膰. Maseczka, r臋kawiczki, torby na zakupy, przemy艣lane ruchy. Na parkingu miejsc wolnych ma艂o, premier poluzowa艂 i dlatego tak si臋 sta艂o.

Bior臋 w贸zek, przed wej艣ciem automatyczna dezynfekcja r膮k. Po dezynfekcji na swoje r臋kawiczki nak艂adam sklepowe. W sklepie przewa偶nie starszych os贸b t艂um bez r臋kawiczek, z maskami na brodzie. Nie kupuj膮, spaceruj膮 i towar obmacuj膮. Ju偶 mnie bior膮 nerwy.

Dobrze, 偶e mam spisane zakupy, posegregowane wg stoisk. Jedn膮 r臋k膮 trzymam w贸zek, drug膮 szybko wk艂adam produkty. Po drodze spotykam ledwo chodz膮cych, w r臋ku badziewie trzymaj膮cych. Wzi膮膰 to? A po co Ci to? Mo偶e si臋 przyda, no dobra nie bior臋. A mo偶e to? Nie zachowuj膮 odleg艂o艣ci, a na pod艂odze namalowane s膮 miejsca. Odgrodzone stoisko ta艣m膮 przechodz膮 pod ni膮. Mijam to towarzystwo i do kasy mam ju偶 blisko. Jeszcze bior臋 chemi臋, kosmetyki. Na szcz臋艣cie przy kasie jest OK.

Przystaj臋 w pasa偶u ze stoiskiem z pieczywem, jest ma艂a kolejka. Stoj臋, a tu kto艣 prawie w艂azi mi na plecy, od suwam si臋 i znowu to samo. Zamieniam pozycj臋 z w贸zkiem, czuj臋, 偶e w贸zek mnie przyciska. Prosz臋, mo偶e wejdzie mi Pani do w贸zka, zrobi艂a min臋 jakby jej kot do kieszeni na.... Uf, pieczywo kupione, prze艂adunek do samochodu i do domu. W domu mycie warzyw i owoc贸w, opakowa艅 trwa艂ych, a opakowania nienadaj膮ce si臋 do tych zabieg贸w do kosza. Tak wygl膮daj膮 moje zakupy w kwarantannie.