👉 Czy masło jest zdrowe❓ Czym smarować pieczywo❓ Alternatywa dla masła i margaryny👈
Dziś pogoda zimowa, pada mokry śnieg, wieje wiatr i temperatura ok. 0°C. Był plan po zakupach pojechać do lasu. Zamiast wycieczki w realu zrobiłem wycieczkę do archiwum foto.
W jednych miejscach powstają nowe osiedla, a w innych znikają całe wsie. Mijam zaniedbaną posesję, budynki niszczeją, a podwórko zarośnięte trawą i chwastami wskazuje na długą nieobecność właścicieli. Następny obiekt wskazuje, że tu kiedyś było tętniące życiem gospodarstwo. Teraz widać dziurawy dach, okna bez szyb stały się otworem dla ptaków. Następne wiekowe budynki z wyjeżdżonym w trawie wjazdem informują, że jeszcze tu ktoś przebywa. Wóz konny (furmanka, gumówka) jeszcze tu stoi, a może jest w dalszym ciągu używana. Wozy konne, konie na wsi w dzisiejszych czasach to już rzadkość.
Piękna kiedyś czerwona czwórka stoi bez dachu i pewnie czeka na rozbiórkę. Na skraju wsi opuszczone domostwa pogodzone są już ze swoim losem i chętnie udostępniają swoje jestestwo przyrodzie, która nie znosi próżni.
Idę wydeptaną w rzepaku ścieżką czując jego piękny zapach i słysząc rój owadów. Nad rzeką wśród zielonych drzew wyróżniają się uschnięte kikuty. Bluszcz pnie się po pniach.
W zaroślach dokonuje swojego żywotu stary ciągnik. Nad łachą wiślaną jeszcze widać pozostałości po dużych drzewach, a w pobliżu piękne modrzewie.
Spośród rudych liści wyłania się Świątynia Sybilli, która jest dzisiaj ostatnim moim etapem sentymentalnej wędrówki po archiwum fotografii.

sobota, 25 listopada 2023
wtorek, 14 listopada 2023
Niespodzianka w listopadzie
Kapusta kiszona czy kwaszona? Jaka jest różnica? Domowa kapusta kiszona
Listopadowa aura oszukała maki polne i krokusy, które zakwitły na polanie leśnej. Obok kolorowej korony sumaka zakwitły pojedynczo maki i krokusy.
W liściach siedział sobie cichutko jakiś ptak, którego chciałem z bliska złapać w obiektyw. Przydałby się teleobiektyw, bo w tym przypadku tylko tyle widać i jeszcze niezbyt dobrze.
Piękne grzybki wyrosły na drewnie z brzozy, a obok purchawki i jakieś inne nieznane mi grzyby. Ostatnie zdjęcie jest z innego dnia, już się ściemniało i grzyby zbieraliśmy przy świetle latarki telefonów.
Nie było ich wiele, trochę maślaków, dwa borowiki, kilka podgrzybków i kania.
niedziela, 5 listopada 2023
Renowacja
W maju 2023 roku na działce przystąpiliśmy do odnowienia starego wahadłowego zegara pamiętającego czasy II wojny światowej. Trochę historii i stan początkowy renowacji opisałem już wcześniej pod tym adresem 👉 Zegar przed renowacją.
Jest to pamiątka po dziadkach. Z tym zegarem związana jest ciekawa historia. Nie znamy losów mechanizmu zegara, może to zdobycz wojenna, może został znaleziony lub kupiony.
Nie wiemy, co stało się z oryginalną obudową, ta widoczna na fotografiach została zrobiona przez kolegę dziadka. Ten kolega konserwował, serwisował ten mechanizm. Zegar jak to zegar, a to się śpieszył lub późnił. Czasami przestawał chodzić, pomimo że sprężyna była nakręcona do oporu.
Brał dziadek pod pachę zegar i szedł dwa kilometry do kolegi. Wracał w wesołym nastroju z naprawionym zegarem. Czasami kolega przychodził do domu dziadka naprawiać zegar i w tej sytuacji to on wracał wesoły do domu. Powtarzało się to co jakiś czas. Teraz zastanawiamy się, czy to były naprawdę usterki, czy był to mały spisek kolegów, żeby w niedzielę pokosztować trunków. Już się teraz tego nie dowiemy.
W każdym razie obudowa została oczyszczona, zaimpregnowana środkiem owadobójczym i pomalowana. Oczyszczony mechanizm działa, a całość wisząc na ścianie, przypomina nam dziadków. Naprawdę pięknie wygląda sentymentalna pamiątka.
Poza konkursem wstawiłem wykonany ręcznie z papieru chlebak.
Jest to pamiątka po dziadkach. Z tym zegarem związana jest ciekawa historia. Nie znamy losów mechanizmu zegara, może to zdobycz wojenna, może został znaleziony lub kupiony.
Nie wiemy, co stało się z oryginalną obudową, ta widoczna na fotografiach została zrobiona przez kolegę dziadka. Ten kolega konserwował, serwisował ten mechanizm. Zegar jak to zegar, a to się śpieszył lub późnił. Czasami przestawał chodzić, pomimo że sprężyna była nakręcona do oporu.
Brał dziadek pod pachę zegar i szedł dwa kilometry do kolegi. Wracał w wesołym nastroju z naprawionym zegarem. Czasami kolega przychodził do domu dziadka naprawiać zegar i w tej sytuacji to on wracał wesoły do domu. Powtarzało się to co jakiś czas. Teraz zastanawiamy się, czy to były naprawdę usterki, czy był to mały spisek kolegów, żeby w niedzielę pokosztować trunków. Już się teraz tego nie dowiemy.
W każdym razie obudowa została oczyszczona, zaimpregnowana środkiem owadobójczym i pomalowana. Oczyszczony mechanizm działa, a całość wisząc na ścianie, przypomina nam dziadków. Naprawdę pięknie wygląda sentymentalna pamiątka.
Poza konkursem wstawiłem wykonany ręcznie z papieru chlebak.
poniedziałek, 23 października 2023
Jesienią przed zimą
Rano, jestem 7 km od miejsca mojego celu. Na plecach plecak, wciskam stoper i ruszam. Pomimo że promyki słońca liżą asfalt, czuję lekki chłód oprócz miejsca pod plecakiem.
Przy drodze z mojej lewej stronie wpadł mi w obiektyw taki kawałek drewna, a dalej pole słoneczników. I oto jest pytanie na rozstaju dróg — iść w lewo czy w prawo. Obie drogi prowadzą do naszego miejsca. Na złość nie wiadomo komu, mogę pójść prosto przez krzaki :). Na polach widać już jesienne skiby zaoranej ziemi.
I tak spacerkiem dotarłem do mety. Najpierw drugie śniadanie, jabłuszko, tylko po kiego grzyba oklejają naklejkami te owoce (tyle krzyczą o ekologi, a tu naklejają tony papieru, którego produkcja zmniejsza powierzchnie lasów, marnuje wodę i energię itd.).
Piękna pogoda i kontakt z przyrodą a przy okazji zebrany kosz grzybów. Grzyby czyszczę na działce. Rokitnik wydał swoje pierwsze owoce. Wykopane mieczyki czekają na obsuszenie i oczyszczenie w celu dobrego ich przezimowania.
Budynek narzędziowy ma już drzwi i z tyłu rynnę — zrobiliśmy razem ze szwagrem T. CDN.
Przy drodze z mojej lewej stronie wpadł mi w obiektyw taki kawałek drewna, a dalej pole słoneczników. I oto jest pytanie na rozstaju dróg — iść w lewo czy w prawo. Obie drogi prowadzą do naszego miejsca. Na złość nie wiadomo komu, mogę pójść prosto przez krzaki :). Na polach widać już jesienne skiby zaoranej ziemi.
I tak spacerkiem dotarłem do mety. Najpierw drugie śniadanie, jabłuszko, tylko po kiego grzyba oklejają naklejkami te owoce (tyle krzyczą o ekologi, a tu naklejają tony papieru, którego produkcja zmniejsza powierzchnie lasów, marnuje wodę i energię itd.).
Piękna pogoda i kontakt z przyrodą a przy okazji zebrany kosz grzybów. Grzyby czyszczę na działce. Rokitnik wydał swoje pierwsze owoce. Wykopane mieczyki czekają na obsuszenie i oczyszczenie w celu dobrego ich przezimowania.
Budynek narzędziowy ma już drzwi i z tyłu rynnę — zrobiliśmy razem ze szwagrem T. CDN.
środa, 27 września 2023
Ogród różnorodności
❗Jak rozpoznać zepsutą żywność?🚑
Różnorodność w życiu i przyrodzie wpływają na wspaniałą wyjątkowość. Bogactwo odmienności zapobiega nudzie i inspiruje do aktywności. Dzisiaj jednak późne przybycie do tej oazy dało mi mało czasu na zatrzymanie się przy naszym wachlarzu urozmaicenia.
Słonecznko już jest wysoko, przyjemnie przygrzewa i nie zachęca do pracy. Dlatego też idę na grzyby i jak widać na załączonej fotografii, będzie sos grzybowy. W czasie oczekiwania na gotowaną wodę oczyściłem grzyby. Po kawie i małym co nieco uwieczniłem na cyfrowej „kliszy” kwiaty. Dobrze, że dzisiaj hamak nie został zainstalowany, bo nic bym nie zrobił. A tak przynajmniej dokończyłem układanie podłogi w domku gospodarczym i z pomocą żony pomalowaliśmy impregnatem deski.
Następnym razem zostałem „dostarczony” na działkę już przed siódmą godziną. Piękny, rześki, trochę zamglony poranek. Czuć przyjemny chłód.
Zakładam bluzę z kapturem, cykam kilka fotek, na których widać piękno tego poranka oraz widok na działkę od strony pola. Idę do lasu na grzyby.
Radzę grzybiarzom zakładać ubranie z kapturem, który skutecznie chroni przed wpadaniem igieł, liści i innych paprochów za kołnierz. W lesie sucho, aż trzeszczy pod nogami. Moją uwagę przykuły wyrzeźbione liście przez owady. Z grzybów tylko huba na drzewie pięknie się wychyla z ciekawości, kto to chodzi po lesie.
Z poprzedniego grzybobrania była bardzo smaczna borowikowa zupa. Dzisiaj w koszyku tylko jeden borowik o wątpliwym zdrowiu. Jednak ochota na zupę z borowików jest ogromna. Trudno, dołożę więcej Kartofli :).
Z Olą ułożyliśmy drewno opałowe, ale niezabezpieczone rozsypało się w nieładzie.
Następny pobyt rozpocząłem od ułożenia „gazu” do kuchni polowej :). Pogoda również piękna, hamak rozwieszony, odpoczywam, czytając książkę. Modyfikuję skalniak w stylu „gołoborze”, no i znowu skusiłem się na fotkę berberysu. Ławka jest już u kresu wytrzymałości Robię zdjęcia wrzosu, przyciętej lawendy, która już zdążyła odrosnąć oraz szałwii.
Najbardziej jednak podobają mi się uwiecznione rośliny przy zachodzącym słońcu. Są bajecznie piękne, mieniące się różnymi kolorami. Na ostatnich pstryknięciach widać zachód słońca przez przycięte (prześwietlone) drzewa. Zapraszam do następnej fotorelacji.
Różnorodność w życiu i przyrodzie wpływają na wspaniałą wyjątkowość. Bogactwo odmienności zapobiega nudzie i inspiruje do aktywności. Dzisiaj jednak późne przybycie do tej oazy dało mi mało czasu na zatrzymanie się przy naszym wachlarzu urozmaicenia.
Słonecznko już jest wysoko, przyjemnie przygrzewa i nie zachęca do pracy. Dlatego też idę na grzyby i jak widać na załączonej fotografii, będzie sos grzybowy. W czasie oczekiwania na gotowaną wodę oczyściłem grzyby. Po kawie i małym co nieco uwieczniłem na cyfrowej „kliszy” kwiaty. Dobrze, że dzisiaj hamak nie został zainstalowany, bo nic bym nie zrobił. A tak przynajmniej dokończyłem układanie podłogi w domku gospodarczym i z pomocą żony pomalowaliśmy impregnatem deski.
Następnym razem zostałem „dostarczony” na działkę już przed siódmą godziną. Piękny, rześki, trochę zamglony poranek. Czuć przyjemny chłód.
Zakładam bluzę z kapturem, cykam kilka fotek, na których widać piękno tego poranka oraz widok na działkę od strony pola. Idę do lasu na grzyby.
Radzę grzybiarzom zakładać ubranie z kapturem, który skutecznie chroni przed wpadaniem igieł, liści i innych paprochów za kołnierz. W lesie sucho, aż trzeszczy pod nogami. Moją uwagę przykuły wyrzeźbione liście przez owady. Z grzybów tylko huba na drzewie pięknie się wychyla z ciekawości, kto to chodzi po lesie.
Z poprzedniego grzybobrania była bardzo smaczna borowikowa zupa. Dzisiaj w koszyku tylko jeden borowik o wątpliwym zdrowiu. Jednak ochota na zupę z borowików jest ogromna. Trudno, dołożę więcej Kartofli :).
Z Olą ułożyliśmy drewno opałowe, ale niezabezpieczone rozsypało się w nieładzie.
Następny pobyt rozpocząłem od ułożenia „gazu” do kuchni polowej :). Pogoda również piękna, hamak rozwieszony, odpoczywam, czytając książkę. Modyfikuję skalniak w stylu „gołoborze”, no i znowu skusiłem się na fotkę berberysu. Ławka jest już u kresu wytrzymałości Robię zdjęcia wrzosu, przyciętej lawendy, która już zdążyła odrosnąć oraz szałwii.
Najbardziej jednak podobają mi się uwiecznione rośliny przy zachodzącym słońcu. Są bajecznie piękne, mieniące się różnymi kolorami. Na ostatnich pstryknięciach widać zachód słońca przez przycięte (prześwietlone) drzewa. Zapraszam do następnej fotorelacji.
Subskrybuj:
Posty (Atom)