
piątek, 30 sierpnia 2024
Bajeczne sierpniowe dni
Przepiękne, słoneczne dni, bardzo gorące, bez ani jednej kropli deszczu, są dla roślin zagrożeniem. W lesie nie ma grzybów, tylko odgłos łamanych gałęzi i skrzypienie liści. W innych okolicach ludzie prezentują pełne kosze grzybów, a w naszym regionie znalazłem jedynie tęgoskóra cytrynowego. Nawet jagody kamczackie zrzucają liście. Owoce aronii są już lekko wysuszone, dynie ozdobne są mniejsze niż rok temu. Maliny i winogrona są również mniejsze, ale wystarczają na nasze potrzeby. Mimo trudności cieszymy się z tego, co udało się zebrać. Co drugi dzień staramy się podlewać deszczówką rośliny wcześnie rano lub późnym wieczorem, aby uniknąć parowania wody. Pomimo trudnych warunków, wszyscy wierzymy, że przyszły rok będzie lepszy. W międzyczasie korzystamy z każdej okazji, by cieszyć się tym, co daje nam nasza ziemia, i dziękujemy za każdy owoc i warzywo, które udało się zebrać.
Dom zarośnięty bluszczem, krzew „gorejący” i akacja, to z jazdy rowerami po okolicy. Delikatny szum wiatru przeciskającego się przez gałęzie drzew, zapach świeżo skoszonej trawy i śpiew ptaków towarzyszyły nam przez całą trasę. Każdy zakręt ścieżki odsłaniał nowe, malownicze widoki, które zapierały dech w piersiach. Przy jednym z przystanków natknęliśmy się na stary, drewniany mostek przerzucony nad szemrzącym strumykiem. Woda była krystalicznie czysta, a na dnie można było dostrzec małe rybki, które z gracją poruszały się między kamieniami.
Nie ma grzybów, co dla nas jest jeszcze lepsze :). Zamiast zbierać je po lesie, czyścić i przetwarzać, mogę teraz po prostu wylegiwać się w hamaku i czytać „Chłopki” – fascynującą książkę o życiu kobiet na dawnej wsi.
Ciepłe promienie zachodzącego słońca otulały nas, a niebo przybrało odcienie różu i pomarańczu. W tym magicznym momencie poczuliśmy się w pełni zjednoczeni z naturą, z dala od codziennego zgiełku i pośpiechu. Każda chwila była bezcenna, a wspomnienia z tej wyprawy na długo pozostaną w naszych sercach. Pod koniec dnia, zachód słońca jest niesamowity.
poniedziałek, 5 sierpnia 2024
Wianek z ziół
Już dawno nie było takiej suszy w naszych lasach. Były takie lata, że już w maju zbierałem czerwone koźlarze i kurki. Jakie ilości grzybów zebrałem do tej pory, pokazałem na kanale YouTube.
Lato piękne dla wczasowiczów, ale nie dla działkowiczów i rolników. Chociaż tak duże temperatury w naszym klimacie nie są dobre dla nikogo.
Rano i pod wieczór na działce jest przyjemnie. O tych porach można coś zrobić, natomiast w godzinach południowych to tylko bujanie się w hamaku na stanowisku mikroklimatu. Mamy takie miejsce, w którym jest zawsze chłodniej i wilgotniej. Nie jest to miejsce z hamakami widoczne na trzecim zdjęciu. Stoją tu tymczasowo i zmienią stanowisko po obiedzie. Polana wykoszona, nakryty stół czeka na gotujący się obiad, a raczej my na niego :). Dobrze sobie radzą podlewane pomidory koktajlowe. Pięknie wyglądają kwiaty podświetlone promieniami zachodzącego słońca.
Nareszcie pojawiły się grzyby, borowiki siatkowe. Jednak lipiec i początek sierpnia to nie jest dobry czas na zbieranie grzybów, bo są przeważnie w większości robaczywe. Muchówki w tym okresie są bardzo aktywne i składają miliony jaj. W mojej miejscowości najlepszy moment na grzybobranie zaczyna się na przełomie sierpnia i września (grzyby są mniej uszkodzone przez robaki i ślimaki).
Pomimo upałów często przebywamy na działce. Zawsze mamy jakieś zajęcie: grzyby, ogród, koszenie, pielęgnacja lasu, gotowanie, wianek z ziół czy wykonanie ostatnio popularnych kadzidełek też z ziół. Właśnie widoczne kadzidełka suszą się w zacienionym i przewiewnym miejscu.
Stały rytuał, to kawa z ciastem w cieniu z dobrą lekturą papierową lub elektroniczną. Oprócz kawy zestaw naturalnych różnych herbatek owocowo ziołowych z dodatkiem np. świeżych igieł sosny.
Zapach lasu, ziół, śpiew ptaków, czasami za ogrodzeniem pojawi się bażant, sarenka itp. Ostatnio na działkę zawitał młody zajączek i dudek.
Nie zdążyłem wyjąć aparatu, dlatego wierzcie lub nie, że tak było. Za to zdążyłem wywrócić się na rowerze, aż mi wszystkie grzyby wypadły z koszyka. I na to zdarzenie mam sztywny dowód, wszystko się nagrało.
Można tą wywrotkę zobaczyć pod tym linkiem - Wywrotka, aż mi grzyby wypadły
czwartek, 11 lipca 2024
Czas letni
👉 Plenerowa kuchnia z rozbiórkowej cegły czerwonej. Jak zrobić?
Pogoda letnia, skwar leje się z nieba. Jeszcze przed wyjazdem nad morze, rowerowy wypad do Janowca n. Wisłą. W czasie zwiedzania na pierwszy plan wysuwają się zabytkowy zamek na wysokiej skarpie wiślanej, a na dole kościół parafialny pw. św. Stanisława bp. m. i św. Małgorzaty. Zwiedzając zamek, zapoznajmy się z legendą Czarnej Damy, która miała się pojawiać w pełni księżyca Czarnej Damie (duch nieszczęśliwej miłości Heleny Lubomirskiej). Nie mogąc poślubić ukochanego, a poddanego jej ojca, skoczyła z okna komnaty.
Zachęcam do zwiedzania Janowca, spacerując po uliczkach w klimacie dawnych czasów. Przerwę na chwilę odpoczynku w cieniu wykorzystajmy na kawę i deser przy rynku. Idąc w górę ul. Lubelskiej w szczelinie między budynkiem a kostką chodnikową, bratki z powodzeniem walczą o przeżycie. Zwróciłem na nie uwagę związaną z naszym wyjazdem i obawą o rośliny w lesie oraz przy lesie.
Plaża, fale z lekką bryzą i czasami sztormowe oraz z widokiem na Morze Bałtyckie piękna trasa rowerowo-piesza Velo Baltica (R10), to jest to, na co czekaliśmy od dłuższego czasu. Nad morzem jest przyjemnie, nie ma tego skwaru, a przynajmniej nie jest odczuwalny.
Na terenie EkoParku Wschodniego było co fotografować. Idąc groblą na bagnach solnych, trzeba było uważać na kaczki krzyżówki, gęgawy, które niechętnie schodziły z drogi.
Kaczki mandarynki, kurki wodne, łabędzie, kormorany, mewy, rudziki i inne ptaki też umilały czas wczasowiczom. Przez drogę i chodnik przemierzał padalec, którego fotografowano ze wszystkich stron, aż zniknął w zaroślach. Do Ustronia Morskiego z Kołobrzegu na smażoną rybę nadmorską ścieżką rowerową warto też się wybrać. Z powrotem było co spalać.
Na pamiątkę została piramidka z plażowych kamyków.
Po powrotnej podróży odpoczynek na balkonie i częściowa reanimacja kwiatów.
W leśnym ogrodzie i w lesie zastaliśmy podsuszone i ususzone rośliny, np. jedna jodła jest już stracona. Za to mahonia oraz bez koralowy ustrojone są owocami.
Co będzie zrobione z tego żelastwa wśród kwiatów, jeszcze nie wiemy.
Plenerowa kuchnia jest już prawie dokończona, jest trochę inna od tej z przedostatniego zdjęcia.
Pogoda letnia, skwar leje się z nieba. Jeszcze przed wyjazdem nad morze, rowerowy wypad do Janowca n. Wisłą. W czasie zwiedzania na pierwszy plan wysuwają się zabytkowy zamek na wysokiej skarpie wiślanej, a na dole kościół parafialny pw. św. Stanisława bp. m. i św. Małgorzaty. Zwiedzając zamek, zapoznajmy się z legendą Czarnej Damy, która miała się pojawiać w pełni księżyca Czarnej Damie (duch nieszczęśliwej miłości Heleny Lubomirskiej). Nie mogąc poślubić ukochanego, a poddanego jej ojca, skoczyła z okna komnaty.
Zachęcam do zwiedzania Janowca, spacerując po uliczkach w klimacie dawnych czasów. Przerwę na chwilę odpoczynku w cieniu wykorzystajmy na kawę i deser przy rynku. Idąc w górę ul. Lubelskiej w szczelinie między budynkiem a kostką chodnikową, bratki z powodzeniem walczą o przeżycie. Zwróciłem na nie uwagę związaną z naszym wyjazdem i obawą o rośliny w lesie oraz przy lesie.
Plaża, fale z lekką bryzą i czasami sztormowe oraz z widokiem na Morze Bałtyckie piękna trasa rowerowo-piesza Velo Baltica (R10), to jest to, na co czekaliśmy od dłuższego czasu. Nad morzem jest przyjemnie, nie ma tego skwaru, a przynajmniej nie jest odczuwalny.
Na terenie EkoParku Wschodniego było co fotografować. Idąc groblą na bagnach solnych, trzeba było uważać na kaczki krzyżówki, gęgawy, które niechętnie schodziły z drogi.
Kaczki mandarynki, kurki wodne, łabędzie, kormorany, mewy, rudziki i inne ptaki też umilały czas wczasowiczom. Przez drogę i chodnik przemierzał padalec, którego fotografowano ze wszystkich stron, aż zniknął w zaroślach. Do Ustronia Morskiego z Kołobrzegu na smażoną rybę nadmorską ścieżką rowerową warto też się wybrać. Z powrotem było co spalać.
Na pamiątkę została piramidka z plażowych kamyków.
Po powrotnej podróży odpoczynek na balkonie i częściowa reanimacja kwiatów.
W leśnym ogrodzie i w lesie zastaliśmy podsuszone i ususzone rośliny, np. jedna jodła jest już stracona. Za to mahonia oraz bez koralowy ustrojone są owocami.
Co będzie zrobione z tego żelastwa wśród kwiatów, jeszcze nie wiemy.
Plenerowa kuchnia jest już prawie dokończona, jest trochę inna od tej z przedostatniego zdjęcia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)