Przez szybę samochodu robię foto z wjazdu na część działki z wolną przestrzenią. Słońce słabo przebija się przez chmury. Prognoza pogody wskazuje na przelotne opady, ale na naszej działce różnie to bywa.
Już ile razy miało padać, chmury, błyskawice, a deszczu jak ksiądz kropidłem. Za to w promieniu 2 - 3 kilometrów od naszej lokalizacji popadało dość dobrze. Nadszedł czas, żeby zrobić z palety stół, bo położone na sobie trzy palety są za nisko.
I tym razem również wykorzystałem już wcześniej przygotowane sosny, z których uciąłem cztery nogi o wysokości 64 cm. Paletę na blat stołu uzupełniłem deskami o szerokości 7 cm, żeby taki biwakowy stół nie miał szpar.
Nogi do palety przymocowałem bezpośrednio wkrętami oraz dla większej stabilności w kilku miejscach metalowymi kątownikami montażowymi o grubości 2 mm i wymiarach w mm - 40x40x40.
Wysokość stołu razem z paletą wynosi 74 cm.
Na dzisiaj tyle, następnym razem pomaluję ten stół. Teraz odpoczynek i stały punkt programu z pobytu w terenie, fotografowanie. Nie wiem co to za roślina przyniesiona z lasu z fioletowymi kwiatkami.
Znowu robię foto barwinku na skalniaku, ale teraz po przycięciu gałęzi sosny i brzozy, wygląda to inaczej.
Grusza, tulipany i pigwowiec pięknie kwitną. Zdjęcie makro kwiatu tulipana jest podobne do maku polnego, ale na nie jeszcze za wcześnie.
No i ostatnie foto z drogi biegnącej do bramy wyjazdowej. Bardzo lubimy spacerować po tej alei.

👉 POLECANY WPIS
Kleszcze w ogrodzie
Na samym dole tego wpisu jest link do filmu - kleszcz kontra mrówki. Jak mrówki zareagowały na kleszcza w mrowisku. Żywicielami kleszczy ...
sobota, 13 maja 2023
piątek, 12 maja 2023
Zestaw ogrodowy
Trochę opóźniona sesja z leśno-ogródkowego miejsca. Kilka wypadów wycieczkowych przyczyniło się do przesunięcia relacji, co działo się na naszej odskoczni. No to ruszamy, ale najpierw zrobiłem foto japońskiej wiśni rosnące przy ulicy. W samochodzie mało miejsca, bo tylna kanapa zapakowana zestawem ogrodowym, a w bagażniku inne potrzebne rzeczy i przedmioty.
Zaraz po przybyciu na ogrodzony teren działki składam zestaw ogrodowy, który składa się z dwóch foteli i małego stolika. Jest to zestaw rattanowy odporny na warunki atmosferyczne. Po złożeniu chwila odpoczynku z kawą. Fotele są bardzo wygodne, tak wygodne, że nie chciało mi się ich opuścić. Pogoda była piękna, zaraz za fotelem słychać było bzyczenie pszczół, które uwijały się na kwiatach pigwowca.
Oczy cieszyły się widokiem kwiatów tulipanów, tawuły i jednego nierozwiniętego jeszcze pąka młodej magnolii. Przygotowane ziemniaki czekają na posadzenie. Na tle sosen i brzóz widać kwiaty wiśni. Pod morwą rośną liście chrzanu, chyba mu tu najbardziej pasuje, bo w innych miejscach jest mikry.
Mięta też szuka lepszych warunkach i ciągle włazi nam do rabatki. Tylko rojniki pod sosną trzymają dyscyplinę i rosną tu, gdzie mają rosnąć.
I tak zleciało szybko kilka godzin, aż księżyc się wyłonił nad czubkami drzew.
Zaraz po przybyciu na ogrodzony teren działki składam zestaw ogrodowy, który składa się z dwóch foteli i małego stolika. Jest to zestaw rattanowy odporny na warunki atmosferyczne. Po złożeniu chwila odpoczynku z kawą. Fotele są bardzo wygodne, tak wygodne, że nie chciało mi się ich opuścić. Pogoda była piękna, zaraz za fotelem słychać było bzyczenie pszczół, które uwijały się na kwiatach pigwowca.
Oczy cieszyły się widokiem kwiatów tulipanów, tawuły i jednego nierozwiniętego jeszcze pąka młodej magnolii. Przygotowane ziemniaki czekają na posadzenie. Na tle sosen i brzóz widać kwiaty wiśni. Pod morwą rośną liście chrzanu, chyba mu tu najbardziej pasuje, bo w innych miejscach jest mikry.
Mięta też szuka lepszych warunkach i ciągle włazi nam do rabatki. Tylko rojniki pod sosną trzymają dyscyplinę i rosną tu, gdzie mają rosnąć.
I tak zleciało szybko kilka godzin, aż księżyc się wyłonił nad czubkami drzew.
sobota, 6 maja 2023
Tylko chwila nieobecności
Chwila nieobecności i zastaliśmy po powrocie nieproszonych gości. O tej niespodziance napiszę później.
Piękna pogoda i zwiedzanie Warszawy z roweru. Rowery oczywiście miejskie Veturilo, których w Warszawie jest dostępnych ok. 3000 w trzystu stacjach.
Na jedno konto można wypożyczyć maksymalnie 4 rowery.
Wypożyczenie roweru do 20 minut jest darmowe,
21-60 minut – 1 zł,
druga godzina – 3 zł,
trzecia godzina – 5 zł,
czwarta i każda następna godzina – 7 zł.
Wypożyczenie rowerów ze wspomaganiem elektrycznym:
1-20 minut – 0 zł
21-60 minut – 6 zł
Druga i każda następna godzina – 14 zł.
Ruszamy ścieżką rowerową z ulicy Ostrobramskiej na drugą stronę Wisły. Na ścieżce rowerowej jest duży ruch, trzeba uważać, żeby nie doszło do wypadku.
Z mostu dobrze widać charakterystyczne budynki stolicy. Za mostem skręcamy w kierunku północnym na bulwar wiślany. Jest sobota, ciepło i tłumy nad Wisłą. Nad samą rzeką widać dym z ognisk i z grillów. Sprzedawca ozdobnych balonów liczy na dobry dzień.
Grupka młodzieży ćwiczy na plenerowej siłowni pod mostem. Z powrotem przejeżdżamy obok Cytadeli Warszawskiej, mijamy stare miasto i wracamy na bulwar wiślany.
Przez ten sam most wracamy na wschodnią stronę miasta. Na moment zatrzymuję się i robię zdjęcie na zachód słońca, wygląda pięknie. Zostawiamy rowery na stację blisko ul. Ostrobramskiej. Czujemy w nogach 27 km, prysznic, kolacja i rano wracamy do domu.
A w domu niespodzianka. Na parapecie gołębie zaczęły budować już sobie gniazdo.
Piękna pogoda i zwiedzanie Warszawy z roweru. Rowery oczywiście miejskie Veturilo, których w Warszawie jest dostępnych ok. 3000 w trzystu stacjach.
Na jedno konto można wypożyczyć maksymalnie 4 rowery.
Wypożyczenie roweru do 20 minut jest darmowe,
21-60 minut – 1 zł,
druga godzina – 3 zł,
trzecia godzina – 5 zł,
czwarta i każda następna godzina – 7 zł.
Wypożyczenie rowerów ze wspomaganiem elektrycznym:
1-20 minut – 0 zł
21-60 minut – 6 zł
Druga i każda następna godzina – 14 zł.
Ruszamy ścieżką rowerową z ulicy Ostrobramskiej na drugą stronę Wisły. Na ścieżce rowerowej jest duży ruch, trzeba uważać, żeby nie doszło do wypadku.
Z mostu dobrze widać charakterystyczne budynki stolicy. Za mostem skręcamy w kierunku północnym na bulwar wiślany. Jest sobota, ciepło i tłumy nad Wisłą. Nad samą rzeką widać dym z ognisk i z grillów. Sprzedawca ozdobnych balonów liczy na dobry dzień.
Grupka młodzieży ćwiczy na plenerowej siłowni pod mostem. Z powrotem przejeżdżamy obok Cytadeli Warszawskiej, mijamy stare miasto i wracamy na bulwar wiślany.
Przez ten sam most wracamy na wschodnią stronę miasta. Na moment zatrzymuję się i robię zdjęcie na zachód słońca, wygląda pięknie. Zostawiamy rowery na stację blisko ul. Ostrobramskiej. Czujemy w nogach 27 km, prysznic, kolacja i rano wracamy do domu.
A w domu niespodzianka. Na parapecie gołębie zaczęły budować już sobie gniazdo.
niedziela, 30 kwietnia 2023
Polskie strony
Dzisiaj dla odmiany turystyka piesza po okolicy.
Pewnego rześkiego wiosennego ranka przemierzyłem kilka kilometrów boczną drogą. Nowa równiutka droga asfaltowa wije się wśród pól i porzuconych butelek, puszek, śmieci przez osoby o niskiej świadomości i kulturze osobistej. Trzeba by powrócić do średniowiecznych kar i tortur. Zakuć w dyby, łamać kołem i zasypać go śmieciami w dole, niech wygrzebie się w mozole. Wtedy może przyjdzie mu rozum w czole.
Mijam po lewej stronie rozlewisko wód opadowych i roztopowych, które zasłoniło pole. Przechodzę koło starych, opuszczonych gospodarstw, które kiedyś kwitły życiem. Stara obora i stodoła, obok której widać studnię z kręgów betonowych.
Chętnie bym tam pomyszkował, ale to teren prywatny i niepotrzebne mi nieprzyjemności. Po około 1,5 km następne opuszczone domostwo. Duży budynek gospodarczy z czerwonej cegły wygląda jeszcze solidnie. Obok w zaroślach widać stary drewniany budynek z otwartymi drzwiczkami na strych.
Tu już widać inny klimat wiosny.
Zabytek przyrody pilnuje ruin zamku w Janowcu nad Wisłą, a w czasie przerwy spogląda na wody królowej polskich rzek. Piękny to wiekowy z licznymi odnogami drzewny olbrzym.
Zatrzymujemy się na chwilę, patrząc ze skarpy janowieckiej na panoramę doliny Wisły, z której również widać Mięćmierz, kamieniołomy w Kazimierzu Dolnym, wiatrak oraz stawy rybne w Janowicach.
Kierując się w stronę Wisły, mijamy drewniane schody obok których stoi taki malutki drogowskaz informujący o muzeum na zamku i punktu widokowego w pobliżu małej gastronomii "Manes".
Po drodze mijamy ścianę z białego kamienia, z której dawno temu pozyskiwano wapienny budulec. Docieramy do figurki stojącej na terenie małej gastronomii. Idziemy dalej i wychodzimy koło hotelu Kazimierski Zdrój. Pomiędzy drzewami widać piękny obraz po drugiej stronie Wisły: zamek, basztę, kościół oraz inne budynki w Kazimierzu Dolnym. Za Kazimierskim Zdrojem mijamy pensjonat "Oblasówka" i idziemy drogą wiodącą przez las do samochodu.
Następny wypad z rodziną w okolice Lipska też był ciekawy.
Pośród sadu owocowego (jabłonie) zauważyliśmy nietypowy budynek. Okazało się, że jest to stara suszarnia chmielu powstała w latach pięćdziesiątych.
Odwiedziliśmy jeszcze kilka miejsc, a w jednym z nich mogliśmy podziwiać stary kufer i drewniany magiel.
Najbardziej spodobało się mi ogrzewanie kozą. Taki cyganek na węgiel sprawia, że czujemy się przytulnie, gdy za oknem jest śnieg i mróz.
Wyprawa ta zajęła nam kilkanaście godzin i wróciłem za zachód słońca nad miastem. Słońce tak szybko zachodziło, że drugie foto pokazuje już miasto w ciemnościach.
Pewnego rześkiego wiosennego ranka przemierzyłem kilka kilometrów boczną drogą. Nowa równiutka droga asfaltowa wije się wśród pól i porzuconych butelek, puszek, śmieci przez osoby o niskiej świadomości i kulturze osobistej. Trzeba by powrócić do średniowiecznych kar i tortur. Zakuć w dyby, łamać kołem i zasypać go śmieciami w dole, niech wygrzebie się w mozole. Wtedy może przyjdzie mu rozum w czole.
Mijam po lewej stronie rozlewisko wód opadowych i roztopowych, które zasłoniło pole. Przechodzę koło starych, opuszczonych gospodarstw, które kiedyś kwitły życiem. Stara obora i stodoła, obok której widać studnię z kręgów betonowych.
Chętnie bym tam pomyszkował, ale to teren prywatny i niepotrzebne mi nieprzyjemności. Po około 1,5 km następne opuszczone domostwo. Duży budynek gospodarczy z czerwonej cegły wygląda jeszcze solidnie. Obok w zaroślach widać stary drewniany budynek z otwartymi drzwiczkami na strych.
Tu już widać inny klimat wiosny.
Zabytek przyrody pilnuje ruin zamku w Janowcu nad Wisłą, a w czasie przerwy spogląda na wody królowej polskich rzek. Piękny to wiekowy z licznymi odnogami drzewny olbrzym.
Zatrzymujemy się na chwilę, patrząc ze skarpy janowieckiej na panoramę doliny Wisły, z której również widać Mięćmierz, kamieniołomy w Kazimierzu Dolnym, wiatrak oraz stawy rybne w Janowicach.
Kierując się w stronę Wisły, mijamy drewniane schody obok których stoi taki malutki drogowskaz informujący o muzeum na zamku i punktu widokowego w pobliżu małej gastronomii "Manes".
Po drodze mijamy ścianę z białego kamienia, z której dawno temu pozyskiwano wapienny budulec. Docieramy do figurki stojącej na terenie małej gastronomii. Idziemy dalej i wychodzimy koło hotelu Kazimierski Zdrój. Pomiędzy drzewami widać piękny obraz po drugiej stronie Wisły: zamek, basztę, kościół oraz inne budynki w Kazimierzu Dolnym. Za Kazimierskim Zdrojem mijamy pensjonat "Oblasówka" i idziemy drogą wiodącą przez las do samochodu.
Następny wypad z rodziną w okolice Lipska też był ciekawy.
Pośród sadu owocowego (jabłonie) zauważyliśmy nietypowy budynek. Okazało się, że jest to stara suszarnia chmielu powstała w latach pięćdziesiątych.
Odwiedziliśmy jeszcze kilka miejsc, a w jednym z nich mogliśmy podziwiać stary kufer i drewniany magiel.
Najbardziej spodobało się mi ogrzewanie kozą. Taki cyganek na węgiel sprawia, że czujemy się przytulnie, gdy za oknem jest śnieg i mróz.
Wyprawa ta zajęła nam kilkanaście godzin i wróciłem za zachód słońca nad miastem. Słońce tak szybko zachodziło, że drugie foto pokazuje już miasto w ciemnościach.
Subskrybuj:
Posty (Atom)